Wielkie święto teatru, święto sztuki, święto muzyki w Wielopolu Skrzyńskim! PIK - Podkarpacki Informator Kulturalny

Przejdź do treści

Wielkie święto teatru, święto sztuki, święto muzyki w Wielopolu Skrzyńskim!

Wielkie święto teatru, święto sztuki, święto muzyki w Wielopolu Skrzyńskim,

W pierwszym tygodniu kwietnia do Wielopola przyjechali – rodzina Tadeusza Kantora, aktorzy Cricot 2, artyści których fascynuje geniusz Mistrza Teatru, filmowcy i fantastyczni muzycy by świętować 107. rocznicę urodzin Tadeusza Kantora.

W tym roku przygotowano bogaty, dwudniowy program uroczystości, w którym uczestniczyli mieszkańcy, samorządowcy, ludzie kultury, polityki, nauki i sztuki. Tym wydarzeniem uroczyście rozpoczęto sezon teatralny w Wielopolu Skrzyńskim!

Zaprzyjaźniony z Wielopolem dr hab. Klaudiusz Święcicki prof. UAM (m.in. autor bezcennych dla nas książek o Wielopolu i Tadeuszu Kantorze) pisze o wielopolskim święcie teatralnym: Wielopolskie spotkania z Grupą 52 Hz.

Tekst. Klaudiusz Święcicki

Ubiegły weekend spędziłem w Wielopolu Skrzyńskim, świętując 107. rocznicę urodzin Tadeusza Kantora. W tym roku realizowała tam swój projekt Grupa 52 Hz. Andrzej „Andzik” Kowalczyk skupił wokół siebie bardzo ciekawe grono artystek i artystów; wartością tej Grupy jest także to, że potrafi łączyć pokolenia. Poza tym jest to zespół naprawdę lubiących się i potrafiących z sobą współpracować ludzi.

Projekt rozpoczął się w sobotę 2 kwietnia od spektaklu „Liczenie maku z Maschą Kaléko 2022”. Inspiracją do jego powstania były wiersze Maschy Kaléko, urodzonej w galicyjskim Chrzanowie żydowsko-niemieckiej poetki. Pisarki skazanej przez nieprzyjazną historię na tułaczy los, jednej z milionów uchodźczyń/uchodźców przemierzających Europę i świat w minionym - oraz obecnym - stuleciu. Symbolem tych wędrówek są umieszczone na scenie mapy miejsc związanych z biografią artystki.

Przedstawienie rozpoczyna się całkiem obiecująco, dekadencki Berlin lat dwudziestych minionego wieku: kabarety, szampan, beztroska zabawa. Inicjacja w dorosłość Maschy, przypadająca w latach, gdy Europa chciała zapomnieć o okropnościach niedawno zakończonej wojny powszechnej. Lecz brunatni Jeźdźcy Apokalipsy nie dają zapomnieć o sobie. Na scenę wkraczają Walkirie – czarne ptaszyska, biorąc we władanie całą przestrzeń gry. Punktem kulminacyjnym przedstawienia jest tytułowe „Liczenie maku...”. Andrzej Kowalczyk skrupulatnie liczy wysypujące się z worka ziarna, symbolizujące zamordowanych w wojnach oraz ludobójstwach czasów naszej nowoczesności. Jesteśmy w poetyce opowiadań zdegradowanej rzeczywistości Brunona Schulza: nieożywiona materia przeistacza się w pamięć o Tych, którzy zginęli w krematoryjnych piecach, w wojnach, Hiroszimie i Nagasaki, na uchodźczym szlaku. Na scenie pojawia się Hekabe (Grażyna Borowik) z odmierzającym czas metronomem w ręku i wymienia numer jednego z ziaren maku: „12318… 12318…12318”. To numer obozowy z Auschwitz jej Dziadka. Następnie dzieli się ziarnami z widzami. Zawiązuje się wspólnota widzów i artystów a ludzki, indywidualny los zostaje ocalony poprzez pamięć teatru.

Dla wielopolskiego spektaklu „Andzik” dodał w tytule cyfrę 2022. Pod koniec lutego bieżącego roku dał się znów słyszeć zgrzyt koła historii. Jeszcze przed obecną katastrofą Lena Kowacz, ukraińska artystka, zrealizowała na Helu z Teatrem 52 Hz wstrząsający performance: „Меса за втраченим домом або маршрути переміщених осіб” („Msza za utraconym domem albo szlak uchodźców”). Także tych uchodźców, którzy dzisiaj są przyjmowani w Wielopolu Skrzyńskim. Muzykę do spektaklu zagrała na żywo skrzypaczka Estera Kawula.

Obok spektaklu, w mieszczącym się na starej plebanii Muzeum Tadeusza Kantora mogliśmy obejrzeć wystawę Małgorzaty Palka pt. „Od ławki po Cholernie spadam”. To właśnie na zaproszenie wnuczki Zofii Witek przywędrowała do Wielopola Grupa 52 Hz. Ważnym elementem ekspozycji jest instalacja „Kuferek” - wehikuł przenoszący w sferę rodzinnych relacji oraz dialogu z twórczością Tadeusza Kantora. Także z dawnym i współczesnym Wielopolem. Od lat obserwuję drogę artystyczną Gosi i jestem pod wrażeniem jej rozwoju. Na piętrze wielopolskiej plebanii zobaczymy autorski fotoreportaż, dokumentujący działania Grupy 52 Hz, te w helskiej Kuźnicy i te w Zakopanem, w Domu Doktora Kraszewskiego.

W foyer GOKiW można podziwiać – obok zdjęć Gosi Palka – także prace Andrzeja Kowalczyka, Jacka Stokłosy, Andrzeja Wełmińskiego oraz zrealizowane przez Krzysztofa Dominika projekty dzieł Zbigniewa Gostomskiego.

Dopełnieniem sobotniego wieczoru był wspaniały koncert gitarowy Krzysztofa Ścierańskiego. Gra Krzyśka była prawdziwą ucztą dla melomanów, pozostanie mi w pamięci delikatność z jaką potrafi on snuć swe muzyczne opowieści. Zarówno na spektaklu jak i na koncercie sala była wypełniona zarówno mieszkańcami Wielopola oraz przybyłymi z bliższych i dalszych okolic gośćmi.

W niedzielę zaczęliśmy od „Poranka filmowego”; w kameralnej atmosferze oglądaliśmy filmy przy realizacji których pracowali Paweł Partyka (pozostanie mi w pamięci świetna „Świteź”), Jarosław Konopka, Tomisław Piotr Wasilewicz, Dariusz Tokarczyk. A potem Performance Pejzażowy „Wyprawa na rozdroża”. Wędrowaliśmy z wielopolskiego rynku z instalacją „Kubik” Andrzeja „Andzika” Kowalczyka starym, węgierskim traktem ku figurze św. Jana Nepomucena oraz Kirkutowi. Jako przewodnik towarzyszył nam wójt Wielopola Marek Tęczar.

Potem powrót na rynek i prezentacja „Kubika” u wielopolskiej studni, gdzie – jak wspominał w książce W. Borowskiego („Tadeusz Kantor”, Warszawa 1982) Tadeusz Kantor – spotykali się w lepszych czasach Polacy i Żydzi i gdzie odbywały się tak fascynujące przyszłego artystę żydowskie wesela. Bo to być może przy tej studni i we wnętrzu wielopolskiego kościoła rozpoczął się Jego teatr (obrzędowość chrześcijańska potrafi być równie urokliwa). Teatr spotkania i dialogu kultur. Wyprawa miała charakter dopełnionego cyklu niczym dawna wyprawa Odysa. Na wielopolskim rynku żegnała i witała nas muzyka Krzyśka Ścierańskiego: „Femios gra, historia przemienia się w mit” (T. Kantor).

Przez te dni gościła nas Irena Walat, kustosz Muzeum i wicedyrektor GOKiW. Bez jej zaangażowania i samozaparcia to spotkanie nie byłoby możliwe. I bez ogromu pracy jej współpracowników: Dominiki, Ani, Łukasza i „last byt not least” Damiana, starającego się jakoś zapanować nad oświetleniem, dźwiękiem (i nie tylko). Ale miniony weekend to także rozmowy, rozmowy, rozmowy…. I to nie tylko te oficjalne jak panel dyskusyjny z artystami, który miałem przyjemność prowadzić. Ale także te nieoficjalne: w hoteliku przy stole i wieczerzy, w restauracji, a przede wszystkim na plebanii. Zwłaszcza to ostatnie, niedzielne wieczorne zasiedzenie się na plebanii. Opowieści, anegdoty, mitologizacje większe i mniejsze…

Fot. Dominik Szpara oraz Archiwum Kantorówki,
Fot. cz-b Damian Budziwojski.