Janusz Witowicz, Remanent - wystawa fotografii
Dawne i nowe fotografie Janusza Witowicza, jakkolwiek by się od siebie różniły formalnie, łączy uwaga skupiona na człowieku i jego losie, ukazanym we wszystkich fazach – od narodzin, przez dzieciństwo, młodość, dojrzałość, po starość – na chwilach zwyczajnych i momentach niezwykłych, historycznych i przełomowych. Nie bez powodu rzeszowski mistrz podkreśla, jak wielkie, nieprzemijające wrażenie wywarło na nim obejrzenie podczas studiów w Warszawie w drugiej połowie lat 50. minionego wieku monumentalnej wystawy fotografii Rodzina ludzka. Wracał na nią kilkakrotnie, podziwiając geniusz uważności fotografów z całego świata, którzy po hekatombie II wojny światowej tak mocno odsłaniającej pokłady tkwiącego w człowieku zła, kierowali uwagę na wartość życia codziennego, życia w ogóle, piękno ludzkich typów i ras, bogactwo i złożoność emocji łączących nas ze sobą i światem natury. Odkrycie, że fotografia, którą zainteresował się w ostatnich klasach szkoły średniej, może mieć tak niezwykłą, odrodzeńczą, przywracającą wiarę w człowieka moc, miało dla niego – kresowego dziecka, cudem ocalonego z rzezi wołyńskiej – fundamentalne znaczenie. Zaufał wtedy fotografii i zaczął za jej pomocą wyrażać swoje obserwacje, przemyślenia i odkrycia, powierzając jej najważniejsze sprawy zarówno własnego życia, jak i otaczającej go wspólnoty: Rzeszowa, Podkarpacia, Polski.
Witowicz nigdy nie był fotografem podróżującym w poszukiwaniu ciekawych inspiracji. Wszystko, co dla niego ważne, odnajduje w najbliższym otoczeniu: cud, dramat, absurd, śmieszność, wzniosłość, patos, piękno i ekspresyjną brzydotę. Pomocna mu jest twórcza inwencja i poetycka wyobraźnia. Dzięki tym talentom wzbogaca przedstawione na fotografiach fragmenty rzeczywistości, a wprowadzone do nich formalne zabiegi i eksperymenty (solaryzacje, kolaże, efekty graficzne: ziarnistości, zamglenia, zawirowania, inscenizacje zdjęć) podkreślają aurę towarzyszących uwiecznianemu wydarzeniu uczuć i emocji, innym razem zaś czynią je kompozycjami o złożonych, metaforycznych znaczeniach, które krytycy porównują do wierszy i opowiadań. I tak można je interpretować – docierając do ukrytych w nich sensów przez uważną analizę przedstawień, aktualizację dawnych symboli i alegorii oraz nowatorstwo kreowanych i odkrywanych w rzeczywistości metafor. Nie do zapomnienia są Witowicza: ukrzyżowane ptaki, gołębiarze, macierzyństwa, dzieci, drewniany motyl w klatce, rozpłatane piorunem, „zabite” przez burzę ukochane drzewo, sięgające nieba cmentarzyska zwierzęcych kości, uliczna demonstracja 1981 roku, nade wszystko zaś nieskończona, wciąż dopełniana o nowe wizerunki księga twarzy i postaci – przejmujące portrety zwykłych, biednych, cichych i szarych ludzi. Zresztą nawet gdy fotograf uwiecznia ludzi znanych i wielkich: św. Jana Pawła, pisarzy: Tadeusza Różewicza, Włodzimierza Odojewskiego i Andrzeja Stasiuka, polityków, odsłania nade wszystko ich człowieczeństwo.
Oglądając zgromadzone na jubileuszowej ekspozycji zdjęcia, które tak trudno było autorowi wybrać z dorobku sześćdziesięciu lat pracy w fotograficznym rzemiośle, pomyślałam – oto współczesna komedia ludzka – kronika trudnych i niepięknych czasów, w których przyszło twórcy żyć, a zarazem moralitet – opowieść o ludzkiej wielkości i nędzy, marzeniach i klęskach, nade wszystko zaś o trudzie życia, które – jak przejmująco napisał kresowy poeta Bolesław Leśmian – trzeba przeżyć i przepracować do końca, bowiem
W szyciu nic nie ma, oprócz szycia,
Więc szyjmy póki starczy siły!
W życiu nic nie ma, oprócz życia,
Więc żyjmy aż po kres mogiły!
dr hab., prof. UR Magdalena Rabizo-Birek
Autor: Janusz Witowicz
RSF - Rzeszowskie Stowarzyszenie Fotograficzne
Rzeszów 2017
Ilość stron: 46
Oprawa: twarda